ĆWIERĆ WIEKU ZA NAMI!
2019-04-01
Jubileusze są zawsze okazją do wspominania przeszłości i podsumowań. W tym roku do wspólnego świętowania zaprasza firma GORTEKS. Tajemnicami swojego sukcesu w rozmowie z „Modną Bielizną” dzieli się Andrzej Szeremeta, prezes zarządu firmy GORTEKS.
„Modna Bielizna”: Ten rok jest dla Was wyjątkowy ze względu na ćwierćwiecze istnienia firmy. GORTEKS powstał 25 lat temu i wciąż się rozwija. Jak to się zaczęło? Czy może Pan przypomnieć początki firmy?
Andrzej Szeremeta: Tak naprawdę historia firmy sięga roku 1956, kiedy w Białymstoku powstała spółdzielnia pracy „Wzorcowa”. Jednak wraz z upadkiem komunizmu zakłady tego typu były likwidowane, pozostawiając bez pracy wielu wysoko wykwalifikowanych specjalistów. W 1994 roku, korzystając z bogactwa wiedzy i doświadczenia byłych pracowników „Wzorcowej” oraz przede wszystkim mojej mamy, dyrektora ds. produkcji spółdzielni, zdecydowałem się założyć jedną z pierwszych prywatnych firm gorseciarskich w kraju. Do dziś jesteśmy firmą rodzinną, którą prowadzę wraz z żoną i synami.
Co było dla Waszej firmy największym wyzwaniem w tamtym czasie?
Wtedy wyzwaniem było dosłownie wszystko. Brak funduszy na start to jedynie wierzchołek góry lodowej. Jednocześnie trzeba było być magazynierem, logistykiem, handlowcem i kurierem. Jedyne hurtownie materiałów w Polsce znajdowały się wówczas w Łodzi i sam jeździłem po belki materiału, które przewoziłem samochodem osobowym. Były to czasy, kiedy w Polsce nie było jeszcze żadnej firmy kurierskiej, a przesyłki towaru do innych miast trzeba było wysyłać pociągiem! Teraz brzmi to trochę egzotycznie, ale się opłaciło.
Czy pamięta Pan z tamtych lat jakieś przełomowe lub najciekawsze wydarzenie w życiu firmy?
Myślę, że najciekawsze momenty są dopiero przed nami… Utkwił mi za to bardzo w pamięci czas, kiedy po latach regularnego odwiedzania targów w Paryżu, poruszając się po olbrzymiej hali targowej, praktycznie na każdym stoisku naszych dostawców widzieliśmy znajome twarze, które już z daleka nas rozpoznawały i witały uśmiechem. Byli to przedstawiciele firm zaopatrujących wówczas w surowce największe marki na świecie, a my z każdym z nich byliśmy na „ty”, spotykaliśmy się na wspólnych kolacjach i w jeszcze mniej formalnych okolicznościach. Zrozumiałem wtedy, że z zupełnie nieznanej polskiej firmy staliśmy się marką europejską, a także częścią targowego „ekosystemu”.
W GORTEKSIE pracuje już trzecie pokolenie Pana rodziny. W jaki sposób udało się Panu przygotować synów do zarządzania firmą?
Synowie pracują w firmie od piątego roku życia - w rodzinnych biznesach nie ma lekko. Tak zupełnie na poważnie, każdy z nich pracuje już z nami od kilkunastu lat. Początkowo na pół etatu, następnie na 3/4 aż do pełnego etatu, praktycznie na wszystkich stanowiskach. Obaj skończyli Wydział Zarządzania Politechniki Białostockiej, lecz na całkowicie odmiennych specjalizacjach. Informatyka gospodarcza znakomicie przydaje się przy wdrażaniu nowoczesnych technologii i rozwiązań informatycznych, a finanse i rachunkowość - do analiz wielu obszarów i wskaźników niezbędnych do monitorowania prawidłowego funkcjonowania biznesu.
Na pewno za Waszym sukcesem kryje się jakaś tajemnica. Czym staracie się wyróżnić wśród innych polskich firm w branży?
Wśród dostawców surowców krąży już o nas legenda, że jesteśmy niezwykle drobiazgowi, jeśli chodzi o wybarwienie i dopasowanie materiałów i innych dodatków wchodzących w skład naszych produktów. Staramy się, aby bielizna, którą wypuszczamy do sprzedaży, była perfekcyjna w każdym calu. Możemy się też pochwalić wzorową obsługą klienta i ekspresową realizacją zamówień. Posiadamy bardzo dobrze zaopatrzony magazyn, dzięki czemu klient składa zamówienie jednego dnia, a drugiego ma już bieliznę w swoim sklepie.
W pewnym momencie zdecydowaliście się zainwestować w Internet. Jak teraz ocenia Pan ten krok?
Trzeba tu postawić sobie pytanie, co właściwie oznacza „zainwestować w Internet”? Kiedy firma powstawała, nikt nawet nie przypuszczał, że rozwiązania technologiczne, których obecnie używamy, kiedykolwiek zostaną wymyślone. Internet jest obecnie wszędzie i nie da się od niego uciec. Sklep internetowy GORTEKS oficjalnie został uruchomiony w październiku 2010 roku, a niespełna rok później wystartowała również nasza platforma B2B, która w tamtym okresie była innowacyjnym sposobem dystrybucji na rynku polskim. Jeśli spojrzymy na to, jak od tamtego czasu zmieniło się użytkowanie Internetu, jak również na to, w jaki sposób media społecznościowe zmieniły sposób komunikacji międzyludzkiej i dokonywania wyborów zakupowych, mówimy tu o stałej „inwestycji w Internet” , o którą pani pyta. Wszyscy dostrzegają, że dzisiaj większość polskich producentów również podąża tą drogą i docenia znaczenie obecności w Internecie przede wszystkim dla rozpoznawalności marki.
Ile pracowników obecnie liczy firma?
Firma zatrudnia ponad 100 osób. Chętnie przyjęlibyśmy więcej pracowników, ale, niestety, brak wykwalifikowanej kadry, zwłaszcza produkcyjnej, jest dla nas bardzo odczuwalnym problemem.
Jak powstają Państwa kolekcje?
Kolekcje zawierają po kilkanaście modeli w różnych wariantach konstrukcyjnych. Praca nad każdą kolekcją zaczyna się około roku przed jej rynkowym debiutem. Nasi projektanci i technolodzy odwiedzają co roku paryskie targi, śledzą najnowsze trendy (bardzo przydatne okazują się tutaj trendbooki, które definiują często, jaka kolorystyka i wzornictwo będą obowiązywały w danym sezonie). Coraz częściej przekonujemy się jednak o tym, że w głównej mierze liczy się różnorodność wzorów, które jesteśmy w stanie zaoferować klientom. Często oczekują oni bielizny na konkretne okazje, jak karnawał czy walentynki, niekoniecznie powiązane z porą roku. Ostatnimi czasy zauważyliśmy też większe zapotrzebowanie na stonowane, bardziej basicowe kolory, delikatne koronki i subtelne połączenia surowców. Dzięki obecności w wielu segmentach sprzedażowych mamy bezpośrednią informację zwrotną zarówno od klientów detalicznych, jak i sklepów i hurtowni. Na przykład tej jesieni pojawi się bordowy wariant naszego bestsellera Charlize – zgodnie z sugestiami klientów.
Podsumowując, czy przy tworzeniu nowej kolekcji bardziej słuchacie klientów, czy ogólnoświatowych trendów?
Finalny kształt kolekcji jest zawsze mieszanką trendów, doświadczenia oraz znajomości gustów i preferencji klientek.
Jaki model sprzedaży u Państwa dominuje?
Obecny rynek staje się coraz bardziej złożony i skomplikowany, przez co nie ma prostej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Od 25 lat współpracujemy zarówno z kontraktującymi kolekcje hurtowniami, jak i bezpośrednio ze sklepami stacjonarnymi. Mamy rozbudowany dział handlowy obsługujący w pięciu językach klientów z całego świata oraz zewnętrznych agentów, którzy nas reprezentują. Prowadzimy też sklep internetowy dla klientów detalicznych. Jest to bezcenne źródło wiedzy o ich preferencjach i oczekiwaniach, jak również źródło konstruktywnej krytyki, która czasem nas spotyka.
Z jakiej części Waszego asortymentu jesteście szczególnie zadowoleni?
Niezłomne klasyki, takie jak: usztywniany biustonosz Yvette, G-058 czy G-246. Modele te są w sprzedaży od blisko 20 lat i dzięki procesowi ciągłego udoskonalania, nowym wariantom kolorystycznym, mam tu na myśli model Yvette, wciąż cieszą się rosnącą popularnością. Jesteśmy z nich szczególnie dumni, jednak nie spoczywamy na laurach i co roku do naszej oferty wprowadzamy również całkowicie nowe konstrukcje. Nasze stosunkowo „młode” modele, jak Charlize (półgorset push-up z wydłużoną dolną linią koronki), Celine (z ozdobnymi paseczkami), Pamela (miękki biustonosz z haftu) czy Dita (balkonetka z zalotnym wiązaniem), zostały przyjęte z ogromnym entuzjazmem i powtarzają sukces naszych flagowych modeli bazowych.
Czy zamierzacie w najbliższym czasie poszerzać asortyment o nowe produkty i czego możemy się spodziewać?
Jak najbardziej cały czas pracujemy nad poszerzeniem naszego asortymentu o produkty komplementarne. Już w tej chwili w naszej ofercie posiadamy dodatki gorseciarskie, akcesoria bieliźniane oraz wyroby pończosznicze. W kolejnych latach z całą pewnością w naszej ofercie znajdą się zarówno stroje kąpielowe, jak i bielizna nocna.
Jaką rolę odgrywa eksport w Waszych sprzedażowych planach? Do jakich krajów trafia bielizna marki GORTEKS?
Eksport zawsze odgrywał bardzo dużą rolę w całościowej strukturze sprzedaży naszej firmy. Jeszcze kilkanaście lat temu były to głównie rynki wschodnie, jednak obecnie, dzięki wielokrotnemu uczestnictwu w targach w Paryżu oraz rozwojowi Internetu i możliwości zdalnego pozyskiwania klientów, nasza bielizna trafia do odbiorców na całym świecie: od Stanów Zjednoczonych po Australię czy Nową Zelandię.
Co uważa Pan za Wasze najważniejsze osiągnięcia?
Może zacytuję jedną z klientek zaopatrujących się w naszą bieliznę na ostatnim Salonie Bielizny w Łodzi: „Jak już nic na klientkę nie pasuje, to biorę Yvette – zawsze mnie ratuje”. Takie zdania niezwykle cieszą i sprawiają, że chce się dalej rozwijać i produkować więcej „ratujących” życie biustonoszy.
Bardzo dziękujemy za rozmowę, a w imieniu wszystkich klientek dziękujemy za piękną bieliznę.
(Artykuł ukazał się w 84 wiosennym wydaniu czasopisma Modna Bielizna)
Andrzej Szeremeta: Tak naprawdę historia firmy sięga roku 1956, kiedy w Białymstoku powstała spółdzielnia pracy „Wzorcowa”. Jednak wraz z upadkiem komunizmu zakłady tego typu były likwidowane, pozostawiając bez pracy wielu wysoko wykwalifikowanych specjalistów. W 1994 roku, korzystając z bogactwa wiedzy i doświadczenia byłych pracowników „Wzorcowej” oraz przede wszystkim mojej mamy, dyrektora ds. produkcji spółdzielni, zdecydowałem się założyć jedną z pierwszych prywatnych firm gorseciarskich w kraju. Do dziś jesteśmy firmą rodzinną, którą prowadzę wraz z żoną i synami.
Co było dla Waszej firmy największym wyzwaniem w tamtym czasie?
Wtedy wyzwaniem było dosłownie wszystko. Brak funduszy na start to jedynie wierzchołek góry lodowej. Jednocześnie trzeba było być magazynierem, logistykiem, handlowcem i kurierem. Jedyne hurtownie materiałów w Polsce znajdowały się wówczas w Łodzi i sam jeździłem po belki materiału, które przewoziłem samochodem osobowym. Były to czasy, kiedy w Polsce nie było jeszcze żadnej firmy kurierskiej, a przesyłki towaru do innych miast trzeba było wysyłać pociągiem! Teraz brzmi to trochę egzotycznie, ale się opłaciło.
Czy pamięta Pan z tamtych lat jakieś przełomowe lub najciekawsze wydarzenie w życiu firmy?
Myślę, że najciekawsze momenty są dopiero przed nami… Utkwił mi za to bardzo w pamięci czas, kiedy po latach regularnego odwiedzania targów w Paryżu, poruszając się po olbrzymiej hali targowej, praktycznie na każdym stoisku naszych dostawców widzieliśmy znajome twarze, które już z daleka nas rozpoznawały i witały uśmiechem. Byli to przedstawiciele firm zaopatrujących wówczas w surowce największe marki na świecie, a my z każdym z nich byliśmy na „ty”, spotykaliśmy się na wspólnych kolacjach i w jeszcze mniej formalnych okolicznościach. Zrozumiałem wtedy, że z zupełnie nieznanej polskiej firmy staliśmy się marką europejską, a także częścią targowego „ekosystemu”.
W GORTEKSIE pracuje już trzecie pokolenie Pana rodziny. W jaki sposób udało się Panu przygotować synów do zarządzania firmą?
Synowie pracują w firmie od piątego roku życia - w rodzinnych biznesach nie ma lekko. Tak zupełnie na poważnie, każdy z nich pracuje już z nami od kilkunastu lat. Początkowo na pół etatu, następnie na 3/4 aż do pełnego etatu, praktycznie na wszystkich stanowiskach. Obaj skończyli Wydział Zarządzania Politechniki Białostockiej, lecz na całkowicie odmiennych specjalizacjach. Informatyka gospodarcza znakomicie przydaje się przy wdrażaniu nowoczesnych technologii i rozwiązań informatycznych, a finanse i rachunkowość - do analiz wielu obszarów i wskaźników niezbędnych do monitorowania prawidłowego funkcjonowania biznesu.
Na pewno za Waszym sukcesem kryje się jakaś tajemnica. Czym staracie się wyróżnić wśród innych polskich firm w branży?
Wśród dostawców surowców krąży już o nas legenda, że jesteśmy niezwykle drobiazgowi, jeśli chodzi o wybarwienie i dopasowanie materiałów i innych dodatków wchodzących w skład naszych produktów. Staramy się, aby bielizna, którą wypuszczamy do sprzedaży, była perfekcyjna w każdym calu. Możemy się też pochwalić wzorową obsługą klienta i ekspresową realizacją zamówień. Posiadamy bardzo dobrze zaopatrzony magazyn, dzięki czemu klient składa zamówienie jednego dnia, a drugiego ma już bieliznę w swoim sklepie.
W pewnym momencie zdecydowaliście się zainwestować w Internet. Jak teraz ocenia Pan ten krok?
Trzeba tu postawić sobie pytanie, co właściwie oznacza „zainwestować w Internet”? Kiedy firma powstawała, nikt nawet nie przypuszczał, że rozwiązania technologiczne, których obecnie używamy, kiedykolwiek zostaną wymyślone. Internet jest obecnie wszędzie i nie da się od niego uciec. Sklep internetowy GORTEKS oficjalnie został uruchomiony w październiku 2010 roku, a niespełna rok później wystartowała również nasza platforma B2B, która w tamtym okresie była innowacyjnym sposobem dystrybucji na rynku polskim. Jeśli spojrzymy na to, jak od tamtego czasu zmieniło się użytkowanie Internetu, jak również na to, w jaki sposób media społecznościowe zmieniły sposób komunikacji międzyludzkiej i dokonywania wyborów zakupowych, mówimy tu o stałej „inwestycji w Internet” , o którą pani pyta. Wszyscy dostrzegają, że dzisiaj większość polskich producentów również podąża tą drogą i docenia znaczenie obecności w Internecie przede wszystkim dla rozpoznawalności marki.
Ile pracowników obecnie liczy firma?
Firma zatrudnia ponad 100 osób. Chętnie przyjęlibyśmy więcej pracowników, ale, niestety, brak wykwalifikowanej kadry, zwłaszcza produkcyjnej, jest dla nas bardzo odczuwalnym problemem.
Jak powstają Państwa kolekcje?
Kolekcje zawierają po kilkanaście modeli w różnych wariantach konstrukcyjnych. Praca nad każdą kolekcją zaczyna się około roku przed jej rynkowym debiutem. Nasi projektanci i technolodzy odwiedzają co roku paryskie targi, śledzą najnowsze trendy (bardzo przydatne okazują się tutaj trendbooki, które definiują często, jaka kolorystyka i wzornictwo będą obowiązywały w danym sezonie). Coraz częściej przekonujemy się jednak o tym, że w głównej mierze liczy się różnorodność wzorów, które jesteśmy w stanie zaoferować klientom. Często oczekują oni bielizny na konkretne okazje, jak karnawał czy walentynki, niekoniecznie powiązane z porą roku. Ostatnimi czasy zauważyliśmy też większe zapotrzebowanie na stonowane, bardziej basicowe kolory, delikatne koronki i subtelne połączenia surowców. Dzięki obecności w wielu segmentach sprzedażowych mamy bezpośrednią informację zwrotną zarówno od klientów detalicznych, jak i sklepów i hurtowni. Na przykład tej jesieni pojawi się bordowy wariant naszego bestsellera Charlize – zgodnie z sugestiami klientów.
Podsumowując, czy przy tworzeniu nowej kolekcji bardziej słuchacie klientów, czy ogólnoświatowych trendów?
Finalny kształt kolekcji jest zawsze mieszanką trendów, doświadczenia oraz znajomości gustów i preferencji klientek.
Jaki model sprzedaży u Państwa dominuje?
Obecny rynek staje się coraz bardziej złożony i skomplikowany, przez co nie ma prostej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Od 25 lat współpracujemy zarówno z kontraktującymi kolekcje hurtowniami, jak i bezpośrednio ze sklepami stacjonarnymi. Mamy rozbudowany dział handlowy obsługujący w pięciu językach klientów z całego świata oraz zewnętrznych agentów, którzy nas reprezentują. Prowadzimy też sklep internetowy dla klientów detalicznych. Jest to bezcenne źródło wiedzy o ich preferencjach i oczekiwaniach, jak również źródło konstruktywnej krytyki, która czasem nas spotyka.
Z jakiej części Waszego asortymentu jesteście szczególnie zadowoleni?
Niezłomne klasyki, takie jak: usztywniany biustonosz Yvette, G-058 czy G-246. Modele te są w sprzedaży od blisko 20 lat i dzięki procesowi ciągłego udoskonalania, nowym wariantom kolorystycznym, mam tu na myśli model Yvette, wciąż cieszą się rosnącą popularnością. Jesteśmy z nich szczególnie dumni, jednak nie spoczywamy na laurach i co roku do naszej oferty wprowadzamy również całkowicie nowe konstrukcje. Nasze stosunkowo „młode” modele, jak Charlize (półgorset push-up z wydłużoną dolną linią koronki), Celine (z ozdobnymi paseczkami), Pamela (miękki biustonosz z haftu) czy Dita (balkonetka z zalotnym wiązaniem), zostały przyjęte z ogromnym entuzjazmem i powtarzają sukces naszych flagowych modeli bazowych.
Czy zamierzacie w najbliższym czasie poszerzać asortyment o nowe produkty i czego możemy się spodziewać?
Jak najbardziej cały czas pracujemy nad poszerzeniem naszego asortymentu o produkty komplementarne. Już w tej chwili w naszej ofercie posiadamy dodatki gorseciarskie, akcesoria bieliźniane oraz wyroby pończosznicze. W kolejnych latach z całą pewnością w naszej ofercie znajdą się zarówno stroje kąpielowe, jak i bielizna nocna.
Jaką rolę odgrywa eksport w Waszych sprzedażowych planach? Do jakich krajów trafia bielizna marki GORTEKS?
Eksport zawsze odgrywał bardzo dużą rolę w całościowej strukturze sprzedaży naszej firmy. Jeszcze kilkanaście lat temu były to głównie rynki wschodnie, jednak obecnie, dzięki wielokrotnemu uczestnictwu w targach w Paryżu oraz rozwojowi Internetu i możliwości zdalnego pozyskiwania klientów, nasza bielizna trafia do odbiorców na całym świecie: od Stanów Zjednoczonych po Australię czy Nową Zelandię.
Co uważa Pan za Wasze najważniejsze osiągnięcia?
Może zacytuję jedną z klientek zaopatrujących się w naszą bieliznę na ostatnim Salonie Bielizny w Łodzi: „Jak już nic na klientkę nie pasuje, to biorę Yvette – zawsze mnie ratuje”. Takie zdania niezwykle cieszą i sprawiają, że chce się dalej rozwijać i produkować więcej „ratujących” życie biustonoszy.
Bardzo dziękujemy za rozmowę, a w imieniu wszystkich klientek dziękujemy za piękną bieliznę.
(Artykuł ukazał się w 84 wiosennym wydaniu czasopisma Modna Bielizna)
Pokaż więcej wpisów z
Kwiecień 2019
Polecane
Celine biustonosz push-up z paskami
114,99 PLN brutto/1szt.Najniższa cena produktu w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki 104,99 PLN/1szt.Cena regularna 179,90 PLN brutto/1szt.
Charlize półgorset push-up koronkowy
124,99 PLN brutto/1szt.Najniższa cena produktu w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki 119,99 PLN/1szt.Cena regularna 184,99 PLN brutto/1szt.